Imię: Katherine.
Pseudonimy: Katrin, Katie, Katty, Kate, Katniss, Eevee.
Nazwisko: Everest.
Wiek: 22 lata.
Opis: Jedna z właścicielek stadniny, najlepsza przyjaciółka jednej z trenerek - Vivienne oraz stara, dobra znajoma drugiej, głównej, właścicielki stajni - Nicole. Zajmuje się tutejszą hodowlą, a Nikki stadniną, chociaż ta często pozostawia na głowie Katie wszystko. Jest uwielbiana przez wszystkie dzieciaki, które się tu pojawiają, to prawdziwa dusza towarzystwa lecz najbardziej kocha przebywać z końmi. Nie ważne jakimi, byle by być blisko nich. Niczego tak bardzo nie kocha, a ta stadnina to spełnienie jej marzeń w czym pomogła Nikki. Jest wiecznie zamyślona, pogrążona w marzeniach i często myśli o swojej przyszłości. Uwielbia czas spędzony ze swymi podopiecznymi, nie może, nie chce, przebywać od nich z dala. Nie chce tracić ani chwili w swym życiu, korzysta z niego, żyje pełnią życia. Czasem jednak woli pobyć sama, no prawie sama, wykrada wtedy któregoś z koni i wyrusza na przejażdżkę, gdzie ją koń poniesie po prostu mu ufa i wie, że odwiezie ją z powrotem do domu, całą i zdrową. Uparta jak osioł! Jak się zaprze to już zdania nie zmieni. Oddana, wierna, godna zaufania i pomocna przyjaciółka, zarówno wobec ludzi jak i koni.
Partner: Coraz częściej myśli, że w końcu wyjdzie za któregoś z koni, to miłości jej życia.
Ulubione rzeczy i zajęcia: Tak jak wcześniej - uwielbia przebywać ze swoimi końmi, tak samo jak kocha długie przejażdżki z ich udziałem. Jednym z jej "hobby" (jeśli tak w ogóle można to nazwać) jest pomoc koniom z trudną przeszłością, nieważne czy koń jest agresywny czy też niebezpieczny ona musi mu pomóc i kropka. Jej ulubione dyscypliny to skoki i ujeżdżanie.
Znienawidzone rzeczy i zajęcia: Nie cierpi, gdy Nikki zostawia jej całą papierkową robotę, a sama idzie do koni. Nie znosi, nie toleruje i nie rozumie przemocy wobec zwierząt, bo jak można krzywdzić swoich najlepszych przyjaciół? Nie cierpi pozerów i lizusów, którzy jej zdaniem są fałszywi jak... no... jak... jak to ludzie w dzisiejszych czasach!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz